Dlaczego nie chudnę?
Mówi się, że mniej obecnie jadamy niż nasze babcie, a mimo coraz więcej spośród nas cierpi na nadwagę. Dlaczego tak się dzieje? Czy możliwe aby głównymi przyczynami tego wyłożycie w stresie, hormonalna kuracja zastępcza i picie dużej ilości wody? Iwona
Przeważnie jest tak, że przyczyną nadwagi jest przejadanie się. Żyjemy w czasach pierwszych w dziejach tzw. cywilizacji zachodniej, gdy jedzenia jest bardzo dużo, jest ono łatwo dostępne, jesteśmy zachęcani do kupowania co raz większej ilości produktów spożywczych. Dzisiaj sztuką jest utrzymywanie wstrzemięźliwości w jedzeniu, co wobec wszechobecnych reklam i miejsc gdzie można kupić za grosze coś na ząb jest trudne. Zgadam się, że dzisiejsze przyjęcia rodzinne nie obfitują tak w jadło, jak te, które pamiętam z domu mojej babci, jednak na co dzień jadamy bardzo kalorycznie. Wykształciliśmy ponadto nowe nawyki związane z jedzeniem. Np. oglądanie telewizji w towarzystwie różnych przekąsek. Inne czynniki, o których wspomina Pani Iwona działają różnie. Stres np. jedni go zajadają i wtedy tyją. Drugim „ściska żołądek", powodując że chudną. Hormonalna kuracja zastępcza dobrze dobrana przez ginekologa ( po koniecznym zbadaniu poziomu hormonów we krwi) powstrzymuje odkładanie się tkanki tłuszczowej, a więc sprzyja zachowaniu szczupłej sylwetki. Z piciem wody sprawa jest bardziej skomplikowana. Są osoby, które czuja że puchną, gdy wypijają dwa litry wody dziennie, jak nakazuje obecna moda. Czują się nabrzmiałe, a mimo to starają się dużo pić, przejęte najnowszymi wskazówkami dietetycznymi. Jest to błąd. Jeśli źle się czujemy po wypiciu tak dużej ilości wody, to nie pijmy jej. Zresztą obecnie nie wiadomo czy zalecenie dwa litry wody na dobę było tylko zaleceniem zdrowotnym. Być może chodziło o wylansowanie mody na picie wody a tym samym zwiększenie jej sprzedaży. Skoro Pani tyję to radzę zastosować przez co najmniej dwa miesiące następującą kurację: mniej jeść (mniejsze porcje), ograniczyć słodycze na ile Pani potrafi i więcej ruszać się, choćby szybko chodzić. Ten prosty sposób (uczciwe stosowany) powinien zahamować wzrost wagi a z czasem, także jej spadek. Przyzwyczajamy bowiem nasz organizm do określonej wielkości porcji jedzenia (zjawisko rozepchanego żołądka) i do określonego rytmu spożywania posiłków, najczęściej są to dwa obfite (obiad i kolacja) i jeden skromny (śniadanie). A powinniśmy jadać w ciągu dnia cztery małe posiłki. Kolację na jakieś dwie godzinny przed położeniem się do łóżka. W tych posiłkach powinny znaleźć się różne przysmaki, lecz w małych ilościach. Właśnie to ograniczanie się w zjadaniu ilości kotletów, kluseczków, sosików itp. najtrudniejsze. Babcia Agata
|